Mecze

Jedna dobra połowa to za mało. Wysoka porażka z Pogonią.

Niestety wyjazd do Rabina, gdzie podejmowała na Pogoń Oldboy’s Połczyn Zdr., okazał się bardzo nieudany. Mimo bardzo dobrej 1 połowy meczu w drugiej nasz zespół został kompletnie rozbity.

Przez pierwsze 45 minut meczu to my prowadziliśmy grę, a gospodarze nie byli w stanie przeprowadzić groźnej akcji. Najlepszą okazję, wręcz 100% mieliśmy po zagraniu Kamila Szymańskiego i błędzie obrońcy Pogoni. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Arkadiusz Brach niestety kompletnie zawiódł.

Druga połowa to już kompletnie inny mecz. Już w 8 minucie przegrywaliśmy 3:0. Znowu zawiodła koncentracja, do tego doszło odrobinę pecha. Chaos w naszej linii obrony wykorzystał Mateusz Kowalczyk i strzałem z około 11 metrów po raz pierwszy pokonał naszego bramkarza. Była to 2 minuta 2 połowy meczu. Po chwili, bo w 4 minucie dośrodkowanie na bramkę uderzeniem z głowy zamienił Grzegorz Wawreńczuk.

3 bramka padła po szybkiej akcji prawą stroną boiska. Płaskie podanie wzdłuż bramki wykorzystał ponownie Grzegorz Wawreńczuk. Po raz kolejny zawiedli obrońcy.

Czwarta bramka podła z rzutu wolnego. Pięknym strzałem popisał się Filip Stempiński.

Honorową bramkę zdobyliśmy z rzutu karnego. Pewnym wykonawcą był Krzysztof Domaros. Niestety nie wpłynęło to znacząco na wynik końcowy mimo ambitnej gry z naszej strony. Na domiar złego straciliśmy kolejne dwie bramki. Najpierw klasycznego hattricka uzupełnił Grzegorz Wawreńczuk a wynik ustalił na 6:1 Łukasz Zieliński.
Nasza sytuacja w tabeli staje coraz bardziej skomplikowana, a walka o utrzymanie będzie pewnie trwała do ostatniego gwizdka sędziego w tym sezonie.

Views: 141

W meczu z Perłą pierwszy komplet punktów na wiosnę.

W 20 kolejce PLO przyjmowaliśmy na własnym stadionie Perłę Gmina Kołobrzeg. Zespół z Dygowa w poprzednim meczu odniósł zwycięstwo nad oldbojami ze Szczecinka, my wywieźliśmy punkt z Kretomina. Pozycja w tabeli wskazywała, że zdecydowanym faworytem spotkania powinni być oldboje Perły.

Sędzią spotkania był Pan Zdzisław Ryfun. Chyba jak w każdym meczu oldbojów, sporo było kontrowersji związanych z decyzjami arbitra, jednak to zdecydowanie przyjezdni mieli więcej problemów z utrzymaniem nerwów na wodzy. Sporo było dyskusji i prób wymuszania na sędzim decyzji po swojej myśli.

Mimo że mecz od pierwszych minut był wyrównany, to jednak goście mieli więcej sytuacji podbramkowych. W większości były to strzały z daleka czy rzuty rożne. Nasz bramkarz, mimo że zachodzące słońce sprawiało mu ogromny problem, nie dał się zaskoczyć i pewne interweniował. Również obrońcy stali na wysokości zadania. W pierwszym kwadransie mieliśmy jedną dobrą sytuację do otwarcia wyniku. Łukasz Jaroszewicz popisał się świetnym technicznym strzałem, jednak piłka trafiła w słupek.

W 26 minucie meczu wykonywaliśmy rzut wolny z około 20 metrów. Wykonawca był Łukasz Jaroszewicz. Tym razem szczęście mu dopisało. Strzał nie minął co prawda muru, jednak piłka odbita od piłkarza Perły kompletnie zmyliła bramkarza i wpadła do bramki. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie, przyjezdni starali się atakować, jednak nie stwarzali sobie groźnych sytuacji. Sporo energii natomiast tracili na ciągłe dyskusje z sędzią.

Początek drugiej połowy przebiegał podobnie do pierwszej. Oldboje z Dygowa grali ambitnie, jednak znowu niewiele z tego wynikało. My mieliśmy swoje sytuacje, jednak nie miał swojego dnia nasz napastnik Paweł Włodyka, marnując sytuacje sam na sam z bramkarzem.

W 24 minucie drugiej połowy podwyższyliśmy prowadzenie. Arkadiusz Brach znalazł się w odpowiednim miejscu. Wykorzystał niecelny strzał kolegi z zespołu, umiejętnie przystawił nogę i pokonał zaskoczonego bramkarza gości.

Mimo kilku kolejnych zmarnowanych sytuacji udało nam się podwyższyć prowadzenie. W 39 minucie meczu, na listę strzelców po raz kolejny wpisał się Łukasz Jaroszewicz. Sytuacja dla przyjezdnych była tym bardziej skomplikowana, że za niesportowe zachowanie kilka minut wcześniej z boiska został usunięty bardzo nerwowy tego dnia Adrian Moskwa.

Wynik w 45 minucie na 4:0 ustalił Szymon Odrowąż-Pertykowski, który wykończył indywidualną akcję Łukasza Wieczorka, mocnym strzałem w dłuższy róg bramki Perły.

Komplet punktów pozwolił nam na odskoczenie od miejsc spadkowych. Mamy 6 punktów przewagi nad zespołem z Mirosławca i 9 nad oldbojami z Tychowa.
Kolejny mecz prawdopodobnie już w środę 22 maja, właśnie z zajmującym ostatnie miejsce w tabeli, zespołem RADZI-MIŁ Oldboje Tychowo.

Views: 76

Podział punktów w derbach Koszalina 1 PLO

W 19 kolejce 1 PLO przyszedł czas na derby Koszalina. Zespół Zrywu Kretomino był zdecydowanym faworytem, za czym przemawiała zarówno jego pozycja w tabeli, jak i wyniki ostatnich meczów ligowych. Nasz zespół, TKKF Strażak Koszalin w tej rundzie zdobył tylko 2 punkty.

Mimo że był to mecz w Koszalinie, to w naszym zespole brakowało kilku zawodników jednak ci, którzy się stawili, spisali się na medal. Mecz sędziował Pan Adam Ciszewski, a mimo wielu uwag, jakie były kierowane w jego kierunku, jak to zwykle bywa w meczach oldbojów PLO, obyło się bez wpadek, które mogłyby wypaczyć wynik spotkania.

Spotkanie rozpoczęło się tak jak można było przypuszczać, czyli od ataków Zrywu i jego przewagi w posiadaniu piłki. My chcieliśmy skupić się na spokojnym rozgrywaniu akcji, wybijaniu gospodarzy z uderzenia i szybkich kontrach. Po kilku minutach gra się wyrównała, jednak Zryw groźnie atakował, zwłaszcza lewą stroną. Niestety po jednej z takich sytuacji mocnym strzałem popisał się były zawodnik Strażaka Konrad Romańczyk. Jego ostrzał wybronił nasz golkiper Marcin Szkołuda, jednak piłka trafiła pod nogi zawodnika Zrywu Kamila Popowicza, a ten bardzo precyzyjne uderzył w długi róg i dał prowadzenie gospodarzą.

Od tego momentu to my prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy sporo sytuacji do wyrównania. Doskonałe sytuacje zmarnowali Piotrek Rybacki i Paweł Włodyka. Zabrakło odrobinę zimnej krwi, aby pokonać bramkarza gospodarzy.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie do pierwszej od bardzo agresywnej gry Zrywu. Kilkukrotnie bardzo groźnie faulowali, jednak sędzia ani razu nie pokazał żółtej kartki. Użył kartoniku dopiero za niesportowe zachowanie zawodnika gospodarzy, a dokładniej dość mocne krytykowanie jego decyzji.

Mimo lekkiej przewagi Zrywu, to my mogliśmy cieszyć się ze zdobytej bramki. Bardzo szybkie wprowadzenie piłki do gry przez Rafała Krochmalskiego, który podał do Pawła Leśnego, a ten idealnie wypuścił sama na sam, Pawła Włodykę. Nasz napastnik zrehabilitował się za akcje z pierwszej połowy i spokojnie pokonał bramkarza, dając nam wyrównanie.

Gospodarze do końca meczu starali się uzyskać prowadzenie, jednak ich gra w głównej mierze opierała się na Konradzie Romańczyku, który co raz próbował oszukać naszych obrońców, jednak krycie indywidualne przyniosło odpowiedni skutek. Kamil Szymański na zmianę z Łukaszem Żukowskim wspierani przez kolegów z pomocy spisali się doskonale.

Mimo bardzo dobrej gry, w ostatniej minucie meczu popełniliśmy błąd, który mógł być bardzo kosztowny. Sam na sam z bramkarzem wyszedł napastnik Kretomina, jednak od czego mamy świetnych bramkarzy. Na posterunku stał Marcin Szkołuda, który stanął na wysokości zadania i świetnie zachował się w tej sytuacji, ratując zespół od utraty bramki.

Mecz zakończył się podziałem punktów, z którego nasz zespół był zdecydowanie bardziej zadowolony niż zespół Zrywu Kretomino. W kolejnym meczu podejmiemy bardzo groźny zespół z Dygowa, z którym powalczymy o komplet punktów.

Views: 39

Tylko remis czy aż remis w meczu z zespołem OLDBOJE ŚWIATOWID 63 Łobez

Wiosna dla zespołu Strażaka nie jest zbyt obwita w zdobyte punkty, więc gdy do Koszalina przyjeżdża drużyna niżej notowana, naturalnym jest chęć zdobycia upragnionego kompletu punktów.

Nasza drużyna stawiła się w bardzo okazałym składzie, choć brakowało kilku kluczowych, jakby się mogło wydawać graczy. Mecz sędziował Pan Jerzy  Szeląg ze Sławna i jeżeli mylił się w tym meczu to raczej po równo dla każdej ze stron, co w żaden sposób nie wpłynęło na wyniki meczu.

Wobec bardzo licznego stawiennictwa na mecz, nasz kierownik zastosował nietypowe i bardzo żelazne zasady co do wyjściowego składu, jaki i zmian w trakcie meczu. Patrząc przez pryzmat sposobu gry i zachowania zawodników na boisku było to świetne rozwiązanie. Po raz pierwszy w tym sezonie nasza gra pod względem mentalnym stała na odpowiednim poziomie od pierwszej do ostatniej minuty.

Mecz rozgrywany był w bardzo wysokim tempie i od pierwszych minut było jasne, że miejsce w tabeli nic nie mówi, jeżeli chodzi o poziom sportowy zespołu z Łobza. Patrząc obiektywnie, był to chyba najlepiej grający team, z jakim graliśmy w tej rundzie. Pierwsze kilkanaście minut było bardzo wyrównane, choć to chyba my mieliśmy składnej rozegrane akcje. Niestety zawodziło ostatnie podanie.

Mimo dobrej gry naszego zespołu po raz kolejny w grze defensywnej było sporo niepewności i w wielu sytuacjach brakowało agresywności w kontakcie z napastnikami przyjezdnych. Trzeba przyznać, że Oldboje z Łobza świetnie grali z klepki i to sprawiało nam sporo problemów. Niestety po jednej z kolejnych w ten sposób rozegranych akcji, kompletnie rozmontowali naszą obronę i wyszli na prowadzenie. Akcje wykończył Artur Samal i było 0:1.

Nasz zespół grając bardzo ambitnie, miał kilka świetnych sytuacji do wyrównania. Jedną z nich miał Prusik (Marcin Prusinowski), nie tyle miał, co sam sobie stworzył. Najpierw przebiegł kilkanaście metrów z piłką, a potem uderzył z około 30 metrów. Bramkarz tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Niestety, piłka trafiła w samo spojenie.

Do przerwy 0:1. Taki wynik sprawił, że na drugą połowę wychodziliśmy skoncentrowani i gotowi do odrabiania strat, Niestety fatalny błąd w komunikacji obrońców dał szanse zespołowi z Łobza na podwyższenie prowadzenia i skrzętnie wykorzystał to Sylwester Bednarek. Nie pomógł tym razem nasz rezerwowy bramkarz, MVP meczu w naszej ekipie, notabene kierownik zespołu, Marcin Pająk, który w wielu sytuacjach ratował nasz zespół od utraty bramki.

Szczęście w końcu uśmiechnęło się do naszego zespołu, bo w kilka minut po utracie brami świetną asystą popisał się Łukasz Korszański, obsłużył Konika (Piotra Kowalczyka) i było już tylko 1:2. Dalsza część meczu to bardzo ambitna, choć często chaotyczna gra naszego zespołu i bardzo groźne akcje przyjezdnych. Na nasze szczęście w bramce mieliśmy dzisiaj mocno zmotywowanego Marcina Pająka, który ratował nas w wielu sytuacjach.

Strzelona bramka dodała nam jeszcze więcej animuszu
i mimo że piłkarsko zespół z Łobza wyglądał lepiej, to jednak po naszej stronie była większa wola wygrania. Ambitna gra się opłaciła, bo po jednym z dośrodkowań w pole karne wyniknęło takie zamieszanie, że bramkarz przyjezdnych sam w końcu wpakował piłkę do własnej bramki. Sędzia przypisał bramkę naszemu zawodnikowi Pawłowi Gryniewiczowi.

Mimo bardzo ambitnej gry do końca meczu wynik nie uległ zmianie. Obie drużyny szanują zdobyty punkt, jednak nikt nie jest do końca zadowolony, bo walczymy o byt w 1 lidze.

Views: 42

Déja vu czyli recepta na przegranie meczu

Po przerwie, spowodowanej zmianą terminu spotkania z oldbojami z Tychowa, rozegraliśmy kolejny ligowy mecz. Tym razem odbyliśmy dość daleką wycieczkę do Mirosławca. W poprzednim spotkaniu uzyskaliśmy bezbramkowy remis, więc tym razem zależało nam na przywiezieniu 3 punktów.

Pogoda do gry była idealna i taki tez był wynik po pierwszej części spotkania. Po trafieniach uderzeniem z główki Pawła Włodyki oraz indywidualnej szarży Łukasza Wieczorka pewnie prowadziliśmy 2 do 0. Nasza drużyna była skoncentrowana, gra była kombinacyjna, przeprowadzaliśmy sporo akcji i gdyby nie złe decyzje sędziego, który odgwizdywał niesłusznie spalone oraz kilku świetnych interwencji bramkarza nasze prowadzenie byłoby wyższe.

Na nasze nieszczęście, nadeszła druga połowa spotkania i choć wydawało się, że o powtórce z meczu z Mechanikiem nie może być mowy, to jednak rzeczywistość była inna. Mimo że pierwsze minuty drugiej odsłony meczu nie wróżyły klęski, to niestety drużyna gospodarzy cieszyła się po ostatnim gwizdku. Wszystkie bramki spowodowane były czyimiś błędami, jednak w odróżnieniu od pierwszej połowy brak było asekuracji i koncentracji, a odstępy pomiędzy formacjami były zbyt duże. Zwłaszcza pierwsza głupio stracona bramka wpłynęła demotywująco na wielu zawodników. Wkradła się duża nerwowość, chaos i wzajemne pretensje. Przede wszystkim nie byliśmy jednym zespołem, a jedynie jedenastką zawodników. Swoją cegiełkę dołożył również arbiter spotkania Pan Jerzy Marzec , uznając bramkę na 3:2 z ewidentnego spalonego. Ale cóż akurat takie rzeczy się zdarzają, gdy sędziuje jedynie jeden arbiter.

Nasz zespół zaczął znowu walczyć po utracie 4 bramki, jednak nie zdołaliśmy zmienić wyniku.Bramki dla zespołu Mistrala strzelali Piotr Lupa x2, Maciej Mazur oraz Karol Radecki. Porażka to nic wielkiego, jednak styl w, jakim jej doznaliśmy, jest już niepokojący. Kolejne spotkanie zagramy u siebie z oldbojami ŚWIATOWIDU 63 Łobez i jeżeli zależy nam na utrzymaniu, musimy wyjść zwycięsko z tej potyczki.

Views: 21

Podział punktów w Białogardzie

W drugim meczu rundy rewanżowej spotkaliśmy się z Oldbojami Iskry Białogard. Oba zespoły podchodziły do meczu w skrajnie różnych nastrojach. Strażak po oddaniu 3 punktów Mechanikowi Bobolice, a Iskra po odniesieniu zwycięstwa nad mocnym zespołem z Dygowa.

Pierwsza połowa to delikatna przewaga Strażak, jednak polegała ona głównie na dłuższym utrzymywaniu się przy piłce. Samych sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Najlepszą sytuację do wyjścia na prowadzenie dla zespołu z Koszalina miał Szymon Odrowąż-Petrykowski, jednak w zamieszaniu podbramkowym strzelając z kilku metrów, wyraźnie przestrzelił. Jeszcze lepszą sytuację do strzelenia bramki miał napastnik Iskry, który wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale również fatalnie przestrzelił.

W drugiej połowie lekka przewaga była po stronie gospodarzy jednak mecz ,mimo sporej ilości rzutów rożnych i rzutów wolnych nie obfitował w klarowne sytuacje bramkowe. Kilka razy musieli interweniować bramkarze, ale w większości nie były to groźne sytuacje. Przy odrobinie szczęścia obie ekipy mogły zainkasować 3 punkty, ale z przebiegu spotkania podział punktów jest zdecydowanie sprawiedliwy.

Uzyskany w Białogardzie remis jest tym bardziej cenny dla Strażaków, że stanowi przerwanie serii 5 ligowy porażek. Za tydzień kolejne wyjazdowe spotkanie, oby tym razem zakończyło się zdobyciem 3 punktów. Naszym rywalem będą oldboje z Tychowa.

Views: 43

Fatalna postawa na inaugurację rundy rewanżowej

Zespół Oldbojów TKKF Strażak Koszalin na inaugurację rundy rewanżowej rozegrał mecz z sąsiadem z tabeli, oldbojami Mechanika Bobolice. W trakcie przygotowań do sezonu rozegraliśmy kilka spotkań z tym zespołem, w zdecydowanej większości były to mecze zwycięskie.

Pierwsze minuty meczu były bardzo wyrównane jednak było wyraźnie widać, że to my kontrolujemy przebieg spotkania. Gra była spokojna wręcz rozważna, a ze strony przyjezdnych nie było zagrożenia. Mechanik grał nerwowo i przy każdej okazji negował decyzje sędziego.

W 7 minucie meczu Rafał Krochmalski, świetnym podaniem z linii obrony uruchomił Pawła Włodykę, który wyskoczył zza obrońców i strzałem z głowy przelobował bramkarza. Było 1 do 0. Niestety z prowadzenia cieszyliśmy się tylko ok. 2 minut, bo po rzucie rożnym Mechanik wyrównał.

Po 15 minutach meczu, znowu wyszliśmy na prowadzenie. Świetnie w polu karnym zachował się Łukasz Jarosiewicz, a rzut karny na bramkę zamienił sam poszkodowany. Po kilku minutach było już 3:1 a w roli głównej znowu wystąpił Łukasz Jarosiewicz

Druga połowa to kompletna katastrofa. Już pierwsza stracona bramka (jeszcze w pierwszej połowie) powinna nam pokazać, że nie można tracić bezmyślnie piłki w drugiej linii przy wyprowadzaniu akcji, bo zespół Mechanika bardzo szybko potrafił uruchamiać napastników. My po starcie piłki bardzo wolno reagowaliśmy, traciliśmy czas na wypominanie sobie błędów.

2 bramki straciliśmy po indywidualnych błędach w wyprowadzeniu piłki Szymona Odrowąż-Petrykowskiego, trzecia po stracie Joachima Antkowiaka .Ich błędy to istotna sprawa, jednak ważniejsza to nasza słaba reakcja po tych błędach co bardzo skutecznie w meczu wykorzystali przyjezdni.

Porażka jest tym dotkliwsza, że zespół Mechanika przez większość drugiej połowy grał w osłabieniu, a i tak zdołał strzelić nam kolejne bramki. Zdecydowanie to nie był dobry, a nawet słaby mecz naszej ekipy. To była katastrofa. Oldboje z Bobolic nie zagrali wybitnego meczu, a i tak zasłużenie wywieźli z Koszalina komplet punktów.

Views: 39

Kolejna porażka Strażaka

W przedostatnim meczu rundy jesiennej rozegraliśmy mecz z lokalnym rywalem, czyli Victorią Sianów, która w tym sezonie powróciła na pozycje lidera i ma dość wyraźną przewagę nad całą stawką.

W składzie brakowało kilku istotnych ogniw, jednak problemy kadrowe to nieodzowny punkt rozgrywek oldbojów PLO, z którymi trzeba sobie radzić.

Po raz kolejny uwidoczniły się nasze największe bolączki, czyli brak należytej koncentracji, a przez to łatwo, czy nawet głupio tracone bramki. Bardzo szybko straciliśmy pierwszą bramkę, niemal wypracowując doskonałą sytuację napastnikom gospodarzy. Niestety Rafał Gotowała, nie zwykł marnować takich sytuacji.

Wkrótce było już 2 do zera. Nasza obrona po raz kolejny została łatwo wymanewrowana, a najskuteczniejszy zawodnik Sianowa i drugi strzelec ligi, Łukasz Berkowski delikatnym lobem przerzucił naszego bramkarza. Tak łatwo tracone bramki spowodowały sporą nerwowość w naszych szeregach.

Nasza gra już w kolejnym meczu nie wyglądała źle, rozgrywaliśmy piłkę, jednak już w polu karnym przeciwnika brakowało spokoju i wykończenia. Gospodarze grali spokojnie i czekali na kolejne nasze błędy. Niestety, doczekali się i na przerwę schodziliśmy z 3 bramkowym prowadzeniem Victorii, swoją drugą bramkę strzelił Rafał Gotowała.

Druga część meczu zaczęła się bardzo nerwowo, jednak nie popełniliśmy już takich błędów, a sami stwarzaliśmy coraz groźniejsze sytuacje. Ponownie brakowało skuteczności.

Przy jednym z rzutów wolnych, zdrzemnęła się obrona Sianowa. Adam Paprocki doskonale obsłużył Pawła Włodykę, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem, zachował się jak profesor i strzelił gola na 3:1. Jak się okazało było to jedyne trafienie naszego zespołu i po raz kolejny schodziliśmy z boiska pokonani. Pozostaliśmy z 12 punktami i zachowaliśmy 8 miejsce w tabeli, jednak nasza pozycja jest coraz mniej bezpieczna. W ostatnim meczu tej rundy spotkamy się z zespołem z Bruskowa, więc ponownie będzie bardzo ciężko o punkty.

Views: 48

Minimalna porażka z Mistrzem PLO

Końcówka 1 rundy jest dla Strażaka bardzo ciężka. W ostatnich kolejkach zmagamy się z oldbojami Szczecinka, Sianowa i Bruskowa. Trudniejszych rywali nie ma. Mimo, że nasza gra jest coraz lepsza, to wyniki tego nie odzwierciedlają. Brakuje nam puntów czy to przez brak skuteczności, czy szczęścia. Niestety dzisiaj też fortuna nam nie sprzyjała.

Pierwsze minuty jak zawsze są dla nas ciężkie. Już po raz kolejny tracimy bramkę w 1 kwadransie meczu, w wydaje się niegroźnej sytuacji. Trzeba jednak przyznać, że zawodnik przyjezdnych Sebastian Głuszak zachował się wyśmienicie. Miał mało miejsca, a mimo to zdołał przyjąć piłkę na granicy 16 metra, obrócić się i oddać strzał. Niestety dla nas, piłka wpadła do bramki tuż przy samym słupku.

Mimo to, nasz dzisiejszy przeciwnik nie przypominał w niczym tego zespołu, który zdemolował nas w poprzednim sezonie 6:0. Owszem, objęli prowadzenie, ale to była chyba ich jedyna sytuacja w 1 połowie meczu. To my prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy sytuacje, niestety od kilku kolejek brak skuteczności jest największym mankamentem naszej gry. Swoje sytuacje miał choćby Paweł Włodyka, który trafił w słupek. Zespół przyjezdnych nie stworzył żadnych sytuacji do zdobycia bramki.

Na przerwę schodziliśmy przy minimalnym prowadzeniu zespołu ze Szczecinka i wiarą, że można dzisiaj powalczyć nawet o 3 punkty.

Drugą połowę rozpoczęliśmy ze sporym animuszem, a w grze Mistrza ze Szczecinka było widać sporo nerwowości. Ta nerwowość miała kulminację w około 60 minucie meczu, gdy zawodnik przyjezdnych bezpardonowo, wyprostowaną nogą zaatakował naszego pomocnika Pawła Leśnego, za co otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Generalnie był to dość ostry mecz i sędzia pokazał sporo żółtych kartek.

Niestety, gra w przewadze nie wychodziła nam najlepiej. Nie było w ogóle widać, że gramy w przewadze jednego zawodnika. Graliśmy nerwowo, chcąc jak najszybciej wyrównać bilans meczu, co nie wpływało dobrze na płynność naszej gry.
Na domiar złego przy chyba jedynym rzucie wolnym, który maiła do dyspozycji na naszej połowie drużyna przyjezdnych w drugiej połowie, nasza defensywa zachowała się katastrofalnie i pozwoliła na dojście do dośrodkowania kompletnie niepilnowanego Krzysztofa Barcia, który strzałem z głowy podwyższył prowadzenie.

Przez ostatnie 30 minut meczu staraliśmy się zmienić niekorzystny wynik. W około 70 minucie meczu udało nam się strzelić bramkę kontaktową. Za faul w polu karnym na naszym napastniku, Pawle Włodyce sędzia Jerzy  Szeląg podyktował rzut karny. Ten, pewnie na bramkę zamienił nasz najnowszy nabytek, Łukasz Jarosiewicz. Niestety, mimo ambitnej walki do końca i sporej przewagi nie udało nam się uzyskać choćby remisu. Patrząc na przebieg meczu, wynik jest sporym rozczarowaniem, choć graliśmy z aktualnym mistrzem PLO.

Views: 90

Porażka z Lechem w Czaplinku w 10 kolejce PLO

Na mecz 10 kolejki PLO udaliśmy się do Czaplinka. Cel oczywiście był jeden, czyli wywiezienie 3 punktów. W składzie brakowało kilku zawodników, jednak bywało gorzej, więc byliśmy dobrej myśli.

Oldboje z Czaplinka okazali się bardzo wymagającym przeciwnikiem. Grali szybko i kombinacyjnie, przez co stwarzali sporo kłopotów naszej defensywie. Jednak w bramce mieliśmy świetnie dysponowanego Marcina Szkołudę, który kilkukrotnie skutecznie interweniował.

Mimo nieznacznej przewagi gospodarzy to my mieliśmy bardziej klarowne sytuacje do strzelenia bramki. W 30 minucie przy asyście naszego najnowszego nabytku Łukasza Jarosiewicza na strzał zdecydował się Paweł Leśny. Strzał nie był idealny jednak na tyle groźny, że bramkarz Lecha nie zdołał skutecznie interweniować i piłka wpadła do bramki.

W okoły 40 minucie meczu, boisko z urazem musiał opuścić Łukasz Korszański, co znacznie osłabiło naszą defensywę. Mimo to, na przerwę schodziliśmy z jednobramkową przewagą.

Niestety, tuż po rozpoczęciu meczu straciliśmy bramkę. Zawodnik gości zdemolował naszego obrońcę, jednak sędzia Szymon Sroka, nie dopatrzył się faulu. Przeciwnicy wykorzystali sytuacje i zdołali strzelić wyrównującą bramkę. Nasz obrońca Robert Grzywacz dopiero po kilku minutach był zdolny do kontynuowania gry i do końca meczu, grał z wyraźnym bólem pleców.

Mecz był bardzo wyrównany, jednak to gospodarze mieli lekką przewagę i ambitnie walczyli o strzelenie drugiej bramki. My mimo kilku sytuacji nie potrafiliśmy przechylić szali na naszą korzyść. Udało się to niestety gospodarzom.

Po składnej i szybkiej akcji piłka trafiła do niepilnowanego zawodnika na 11 metrze, który spokojnie pokonał naszego bramkarza. W końcówce meczu, za wulgarne zachowanie po dwóch żółtych kartkach, sędzia usunął z boiska zawodnika Lecha.
Sytuacje próbowaliśmy wykorzystać, walcząc do końca o korzystny rezultat, jednak już po raz kolejny nasza skuteczność nie była najwyższa i musieliśmy przełknąć gorycz porażki.

Statystyki naszej gry są dość nieoczekiwane. Wraz z Liderem z Sianowa mamy najlepszą obronę, bo straciliśmy tak jak oni, jedynie 14 bramek, jednak mamy najmniej skuteczną ofensywę, strzelając jedynie 12 bramek, co jest najsłabszym wynikiem w lidze. Suma tych statystyk daje nam na tą chwilę 7 miejsce w tabeli, wyprzedzamy dzisiejszego przeciwnika lepszym bilansem bramkowym.

Views: 91