Wiosna dla zespołu Strażaka nie jest zbyt obwita w zdobyte punkty, więc gdy do Koszalina przyjeżdża drużyna niżej notowana, naturalnym jest chęć zdobycia upragnionego kompletu punktów.
Nasza drużyna stawiła się w bardzo okazałym składzie, choć brakowało kilku kluczowych, jakby się mogło wydawać graczy. Mecz sędziował Pan Jerzy Szeląg ze Sławna i jeżeli mylił się w tym meczu to raczej po równo dla każdej ze stron, co w żaden sposób nie wpłynęło na wyniki meczu.
Wobec bardzo licznego stawiennictwa na mecz, nasz kierownik zastosował nietypowe i bardzo żelazne zasady co do wyjściowego składu, jaki i zmian w trakcie meczu. Patrząc przez pryzmat sposobu gry i zachowania zawodników na boisku było to świetne rozwiązanie. Po raz pierwszy w tym sezonie nasza gra pod względem mentalnym stała na odpowiednim poziomie od pierwszej do ostatniej minuty.
Mecz rozgrywany był w bardzo wysokim tempie i od pierwszych minut było jasne, że miejsce w tabeli nic nie mówi, jeżeli chodzi o poziom sportowy zespołu z Łobza. Patrząc obiektywnie, był to chyba najlepiej grający team, z jakim graliśmy w tej rundzie. Pierwsze kilkanaście minut było bardzo wyrównane, choć to chyba my mieliśmy składnej rozegrane akcje. Niestety zawodziło ostatnie podanie.
Mimo dobrej gry naszego zespołu po raz kolejny w grze defensywnej było sporo niepewności i w wielu sytuacjach brakowało agresywności w kontakcie z napastnikami przyjezdnych. Trzeba przyznać, że Oldboje z Łobza świetnie grali z klepki i to sprawiało nam sporo problemów. Niestety po jednej z kolejnych w ten sposób rozegranych akcji, kompletnie rozmontowali naszą obronę i wyszli na prowadzenie. Akcje wykończył Artur Samal i było 0:1.
Nasz zespół grając bardzo ambitnie, miał kilka świetnych sytuacji do wyrównania. Jedną z nich miał Prusik (Marcin Prusinowski), nie tyle miał, co sam sobie stworzył. Najpierw przebiegł kilkanaście metrów z piłką, a potem uderzył z około 30 metrów. Bramkarz tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Niestety, piłka trafiła w samo spojenie.
Do przerwy 0:1. Taki wynik sprawił, że na drugą połowę wychodziliśmy skoncentrowani i gotowi do odrabiania strat, Niestety fatalny błąd w komunikacji obrońców dał szanse zespołowi z Łobza na podwyższenie prowadzenia i skrzętnie wykorzystał to Sylwester Bednarek. Nie pomógł tym razem nasz rezerwowy bramkarz, MVP meczu w naszej ekipie, notabene kierownik zespołu, Marcin Pająk, który w wielu sytuacjach ratował nasz zespół od utraty bramki.
Szczęście w końcu uśmiechnęło się do naszego zespołu, bo w kilka minut po utracie brami świetną asystą popisał się Łukasz Korszański, obsłużył Konika (Piotra Kowalczyka) i było już tylko 1:2. Dalsza część meczu to bardzo ambitna, choć często chaotyczna gra naszego zespołu i bardzo groźne akcje przyjezdnych. Na nasze szczęście w bramce mieliśmy dzisiaj mocno zmotywowanego Marcina Pająka, który ratował nas w wielu sytuacjach.
Strzelona bramka dodała nam jeszcze więcej animuszu
i mimo że piłkarsko zespół z Łobza wyglądał lepiej, to jednak po naszej stronie była większa wola wygrania. Ambitna gra się opłaciła, bo po jednym z dośrodkowań w pole karne wyniknęło takie zamieszanie, że bramkarz przyjezdnych sam w końcu wpakował piłkę do własnej bramki. Sędzia przypisał bramkę naszemu zawodnikowi Pawłowi Gryniewiczowi.
Mimo bardzo ambitnej gry do końca meczu wynik nie uległ zmianie. Obie drużyny szanują zdobyty punkt, jednak nikt nie jest do końca zadowolony, bo walczymy o byt w 1 lidze.
Views: 42