Podsumowanie

W drugiej kolejce 1 ligi PLO podejmowaliśmy na własnym stadionie zespół oldbojów Lecha Czaplinek. Wiadomo, że w 1 lidze nie ma łatwych rywali jednak gdzie, jeżeli nie u siebie kompletować punkty, tym bardziej że co najmniej 7 meczy rozegramy na wyjeździe. W spotkanie lepiej wszedł zespół przyjezdnych i w pierwszych minutach całkowicie nas zdominował. Byli nawet bardzo blisko objęcia prowadzenia jednak po strzale z około 16 metrów nasz bramkarz, mimo że dość niepewnie to jednak szczęśliwie interweniował. Piłka po jego obronie trafiła w poprzeczkę i spadła za jego plecami, a nasz bramkarz nie pozwolił jej wpaść do bramki.

Po kilkunastu minutach gra się wyrównała i to my zaczęliśmy stwarzać zagrożenie pod bramką przeciwnika. Wykonaliśmy kilka naprawdę fajnych i składnych akcji. Po jednej z nich ładnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Barański Bartosz, a golkiper Lecha musiał skapitulować. Dalsze minuty 1 połowy meczu były wyrównane, a żadnej z drużyn nie udało się zmienić rezultatu.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Nasz zespół miał problemy z wyjściem z własnej połowy, a do tego pojawiły się błędy, niedokładne podania oraz brak zdecydowania w odbiorze piłki. Przy jednej z akcji oldbojów z Czaplinka pozwoliliśmy oddać strzał zupełnie nieatakowanemu zawodnikowi przyjezdnych, strzał odbił nasz bramkarz jednak na dobitkę Krzysztofa Panka, nic już nie mógł poradzić. Zawodnik przyjezdnych znajdował się wówczas na ewidentnym spalonym, jednak sędzia stwierdził, że bramka została strzelona prawidłowo.

Po stracie bramki nasza gra stała się jeszcze bardziej nerwowa i chaotyczna. Niestety miało to również wpływ na postawę naszego bramkarza. Marcin Szkołuda przy kompletnie niegroźnym strzale Rafała Skibickiego, popełnił katastrofalny błąd, nie złapał piłki, a ta wpadła do bramki.

Nasz zespół obudził się i starał odrobić straty, jednak brakowało skuteczności i wykończenia akcji. Po jednym z dalekich wybić naszego bramkarza, obrońca gości źle obliczył odległość do piłki. Nie trafił dobrze głową, a jedynie przedłużył podanie. To perfekcyjnie wykorzystał nasz napastnik Piotr Kowalczyk(Konik) i pewnie pokonał bramkarza. Do końca meczu mimo ambitnej gry naszego zespołu nie udało się strzelić zwycięskiego gola i musieliśmy uznać podział punktów.